niedziela, 1 lipca 2012

Saga: Wybrani Tom 2-Trucizna --Prolog


         Saga: Wybrani Tom 2-Trucizna

Prolog:
   Coś jest ze mną nie tak. Spojrzałam w górę. Światło księżyca. Tak jasno świeci...tak bardzo do siebie przyciąga...
Nie ! Nie wolno mi. Ta Trucizna wciąż działa. Nawet nie wiem czy uda mi się z niej uwolnić.
Muszę się ukryć. Tylko gdzie ? I tak mnie znajdą.
   Moje skamieniałe serce zaczęło mocniej bić. Ciśnienie podskoczyło. Teraz mam wrażenie, że serce podeszło mi do gardła. Czuję się osaczona ! Raczej nie...na prawdę tak jest !
   Musze się ukryć. Nie wolno mi stać na takim terenie znajdą mnie. Ale gdzie się ukryć ?
   Pobiegłam dalej przed siebie. Nie miałam czasu, a ni chwili do stracenia ! Muszę przeżyć ! Ale jak to zrobić skoro Trucizna rozprasza się po całym ciele ?
-Eli Akamone i tak już nigdzie nie uciekniesz !-usłyszałam z tyłu głos mojej opraw czyni
   Muszę uciec. Muszę ! Albo ja przeżyję, albo ona. Skądś ją znam, tylko nie wiem skąd. Jej głos jest znajomy. Sprzed paru set lat. Ale gdzie ją widziałam ?
   Zatrzymałam się i rozejrzałam w okół. Wszędzie las. Las i tylko las. Nie mam żadnej drogi ucieczki. Położyłam dłoń na czole i rozejrzałam się jeszcze raz. Tym razem spokojniej. Nie mam żadnej pewności, ale...
-Jesteś już coraz słabsza i tak nie masz już szans-usłyszałam ponownie głos.
   Ciśnienie jeszcze bardziej mi podskoczyło. Raz było mi nie dobrze, a innym razem gorąco. Zebrało mi się na wymioty i miałam ochotę zemdleć. Ale nic z tego  ! Nie poddam się !
   Cofnęłam się o parę kroków do tyłu, ryzykując, ze ktoś mnie zobaczy. Musiałam przeskoczyć ten wąwuz i w tedy będę miała większe szanse na ucieczkę. Jako jeden z Cesarskich mam większe szanse na to, aby przeskoczyć. Ale Trucizna mnie spowalnia i hamuje moje po nadnaturalne zdolności.
   Wzięłam głęboki wdech i rozbiegłam się. Biegłam tak szybko jak mogłam. W normalnych okolicznościach kurzyłoby się za mną, ale teraz nie ma szans.
   Odbiłam się nas samym skrawkiem przepaści i...poczułam nieznośny ból w całym ciele. Aż mnie całą skrzywiło i nie miało tu nic do rzeczy, że jest grawitacja. W powietrzu skręciłam się z bólu. Nie dbając o nic próbowałam powstrzymać ból. Ale to już nic nie dało. Pomału traciłam czucie w każdej części ciała. Mimo woli zaczęłam spadać w duł. Wiedziałam, że mogę nie przeżyć. Chociaż posiadam dziewięć żyć.
   Upadłam na ziemię z takim hałasem, że na pewno rozniósł się w inne części lasu. Gdybym coś czuła, pewnie rozpłakałabym się z bólu. Ale ja już prawie nic nie czułam. Miałam wrażenie, że jedynie coś ukłuło mnie w głowę.
   Spojrzałam w bok. Już nie mogłam się ruszać. W okół płynął strumień cały we krwi. Woda, która w nim płynęła przybrała i zamieniła swój kolor na ciemno-czerwony. Chciałabym się jej napić. Ale powstrzymać krwawienie. Wiem, że się wykrwawiam.
   Zamknęłam oczy. Chciałam już umrzeć. A w tej chwili ktoś uderzył mnie z całej siły w twarz. Poczułam. Otworzyłam oczy i spojrzałam prosto w czerwone ślepia wampira Cesarskiego.
-Od ciebie się zacznie. Wszyscy wybrani stracą najbliższych. Zora zostawię na koniec. Żeby wiedział co go czeka-powiedziała do mnie kobieta, którą już rozpoznawałam.-Zemszczę się za to, ze odebrali nam Sillven !
-Jesteś-chciałam powiedzieć coś ostatkiem sił, ale nie zdołałam. Moje wargi ułożyły się w słowie "Lindana Cross".
Roześmiała się i powiedziała wstając:
-Tak nazywam się Lindana Cross. Dowodzę Trybunałem.
   Popatrzyłam się w ślad za nią. Potem moje ciało przeszył ostry ból. Straciłam przytomność, a kilkagodzin temu już nie żyłam...


1 komentarz:

  1. Hurra ! (podskakuje z radości)Już myślałam, że się nie doczekam !

    OdpowiedzUsuń