niedziela, 27 maja 2012

Księga 1






Nic nie jest takie jak się wydaje...


Piętnaście lat wcześniej...
   Dwa lata temu straciłam syna, ale nie mogłam go wychować to anioł, syn nordmańczyka. Pozostałą mi córka, którą mogę wychować muszę ją donieść do Faring. Jest córką cesaża.
   Jestem piękna, wiem o tym. Muszę przejść tylko przez tą skutą lodem i pokrytą śniegiem przełęcz Nordmaru łączącą mnie z Iberią. Spojrzałam na swoje ręce w których niosłam swoją małą córeczkę. Muszę ją ochronić przed zimnem. Muszę przeżyć, ona musi przeżyć, powtarzałam to raz za razem. Czuję, że zamarznę. Kolejny raz upadłam. Nie wiem ile jeszcze upadnę. Za każdym razem wstaję. Idę szybko, aby Lodowa Kraina nas nie zamroziła. Potknęłam się. Muszę upaść na plecy, aby małej się nic nie stało. Upadłam na bok i gorzko się rozpłakałam i szybko sprawdziłam czy dziecko jeszcze żyje.
   Nagle przypomniało mi się jak Wasilisa i Robert Rodriquez'owie zginęli w wypadku samochodowym i osierocili swojego małego synka. Teraz nikt nic nie wie co się z nim stało. Gdyby żył byłby w wieku mojego syna ma na imię Zoro i ma starszą siostrę. Obaj są ładni.
   Moja córka musi przeżyć, nie mogę pozwolić na to, aby spotkał ją ten sam los co Rodriqueza.
   Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą strzygę.
-O co za zaszczyt. Cesażowa Sillven Akkai.-ukłonił się nisko, a ja spojrzałam w jego czerwone oczy. Wokół oczu miał czerwone obróbki świadczące o rządzy krwi. Miał czarne włosy i gdzie nie gdzie oznaki siwizny. Dość ładny pomyślałam, ale nie tak bardzo jak Kaan-Widzę, że masz swoje dziecko będzie piękną strzygą.
-Nigdy jej nie dostaniesz !-krzyknęłam przyciskając dziecko bardziej
-Och długo już nie pociągniesz. nie dojdziesz do Krain Centralnych żywa. Bierzesz ją na pewną śmierć.
-Tak czy siak zginie. Cesarscy nigdy nie upadną na kolana. Mała Aname musi przeżyć ! Poza tym nie zmieni się w strzygę.
-Mogę spróbować...coś ty powiedziała ? Młoda Aname ? W takim razie muszę ją zabić !-zaczął wyciągać ręce w kierunku dziewczynki
-Nie !-krzyknęłam i zaczęłam uciekać
Biegłam ile sił w nogach. Wiedziałam, że równie dobrze mogłabym stanąć na przeciw i wymachiwać piórem. Nie użyję żadnej zdolności ponieważ nie mam siły. Nagle dostałam czymś w głowę i upadłam.
-Muszę uratować małą Aname...
Ostatkiem sił otworzyłam portal do innego wymiaru. Na inną planetę. Uśmiechnęłam się i wyszeptałam ostatkiem sił:
-Przyszła cesażowa mała Aname żyje...nawet nie wymyśliłam ci imienia...wy...bacz...
Gdy powiedziałam ostatnie słowa zemdlałam przekonana, że córka żyje.
                                   
                              *********************************************************************
 
   Współczesność. Normalny dzień w szkole.
Długa przerwa w szkole tylko dla niej żyję, pomyślała Kera Gifted. Kera była wysoką i szczupłą szesnastolatką. Miała czarne proste włosy i brązowe oczy. Włosy za ramiona. Oczy podkreślone czarną kredką, wytuszowane i brązowy cień na powiekach. Opaloną skórę twarzy i reszty ciała. Zawsze w spodniach rurkach. Miała też biały podkoszulek w złote Kwiatki a na tym białą bluzę z "Roxy". Do tego buty za kostki z "nike".
   Szła w poszukiwaniu swojego najlepszego przyjaciela w prawdzie znali się dopiero rok, a już nie mogą żyć bez siebie.
-Kera !-usłyszała za sobą głos Ichii'ego-A ty dokąd ? Jeszcze za szybko na ucieczkę z lekcji. A teraz matematyka musisz zostać.
-Ciebie szukałam ośle.-roześmiała się- Już się stęskniłam a nie widzieliśmy się przez 45 minut-uścisnęli się
-Słyszałaś nowinę ?
-Nie ?
-To słuchaj-powiedział dumny z tego, ze wie pierwszy.-Mamy nowych w szkole. Jak oni mieli ? Kyra, Zoro i Mico.
-O...i co ?-powiedziała znudzona nowością
-Najlepsze na koniec ! Wszyscy trzej to rodzeństwo. Ich ojciec to Lee Cross legendarny...
-Choreograf ! Jaacie toż to nie możliwe...choć-pociągnęła go za rękę i poszli w poszukiwaniu nowych uczniów.
Po paru minutach ich znaleźli Zora i Mico.
-To oni ? -spytała Kera
-Niby...-powiedział Ichii obojętnie
-No czeeeść !-pomachał Zoro w ich stronę
-J-jak ty nas zobaczyłeś ?-spytał Ichii
-Może dlatego, że stoisz za słupem który jest baaardzo chudy ?-zapytał Zoro z miną jakby miał nienormalnego przed sobą
-A...no fakt. Co wyrobicie w tej szkole ?
-Uczymy się?-znowu popatrzy się krzywo i usiadł obok Mico
-Mało tu ludzi dochodzi...
-Tak widzę...niezłe zadupie-przerwał mu Zoro
Debil pomyślała Kera, ale za to jaki. Spojrzała parę razy na Zora. Miał brązowe włosy, ścięte krótko na irokeza i postawione na żela. Brązowe piękne oczy, to jest brąz pomyślała. Ma jasno-brązową karnację skóry. Biały podkoszulek i na nim białą bluzę z czarnym kapturem. Na nogach spodnie jeans niebieskie przypominają rurki, ale trochę szersze. Musi być wysportowany, spojrzała na jego umięśnione ręce. Na nogach buty z nike zgodne z modą. Gdy się uśmiechnął zobaczyła białe zęby. Dba o siebie, to widać. Dziewczyną musi się podobać. jest władny, tak sobie wyobrażam anioła.
   Podeszła do Mico, która siedziała i przyglądała się całej rozmowie.
-Jestem Kera-wyciągnęła rękę-A ty ?
-Milo mi-uśmiechnęła się-A ja Mico.
-Co wy robicie w tej szkole ? -zapytała Kera patrząc na Zora i Ichii'ego
-Chodzi ci o to, że jesteśmy z miasta a teraz mieszkamy na wsi i chodzimy tu do szkoły ? Tato szuka nowych uczniów do swojej szkoły. teraz chcą zrobić jakieś show taneczne. Jesteś chętna ?
-Ja nie tańczę. A tak przy okazji to ja też z miasta. Moja mama dostała tu nową pracę.
-A tato ?-spytała patrząc na Kery krzywą minę-Trudno było mu się przyzwyczaić ?
-Ja nie mam taty-odparła Kera ze smutkiem-Zmarł jak byłam bardzo mała.
-A mama moja i Zora nas zostawiła. Nie nawidzę jej za to-powiedziała ze złością-Nie za to, że mnie tylko Zora. Wbrew pozorą Zoro jest bardzo kochany, miły i...denerwujący-uśmiechnęła się.
-Ja jestem jedynaczką...Ichii robi mi za kochanego starszego brata.
-Hymm...jest słodki...i ma fajne tatuaże !
   Mico popatrzyła na Ichii'ego, który rozmawiał z Zorem. Miał błąd włosy pewnie naturalne. Włosy były krótkie do połowy ale roztrzepane. Artystyczny nieład,pomyślała. Była też grzywka pocieniowana nożyczkami. Brwi i oczy miał wesołe, ale te oczy ! identyczne jak u kota. Żółto-zielone, ale wyraźnie widać było żółty. Nigdy nie sądziłam, że takie są, pomyślała Mico. Blada karnacja skóry i na policzkach rumieńce. Na szyi miał łańcuszek liniowy, dwie powłoki. Na górnej połowie miał cztery koraliki i na dolnym jeden. czarny T-shirt z czerwonym napisem: Sex Trener 1-sza Godzina za darmo. Jeansowe spodnie. Na lewej ręce miał tatuaż i bransoletki, takie jaki miał naszyjnik. I buty z "adidasa".
-Naprawdę jest słodki-powiedziała Mico z uśmiechem.
-Nigdy się nad tym nie zastanawiałam-powiedziała Kera udając, że patrzy na Ichii'ego a patrzyła na Zora.
-Podoba ci się ?-roześmiała się Mico
-Kto Ichii ? Nie...-rumieniec oblał jej twarz
-Nie ! Zoro !
-Cii-powiedziała Kera kładąc sobie palec na ustach nie odrywając od Zora wzroku-jeszcze nas usłyszą. Ładny jest.
-Wiele dziewczyn tak mówi-Mico przewróciła oczami.
-Mico znowu mnie obgadujesz !-powiedział Zoro z wyrzutem
-Niee rozmawiamy o tym, że Ichii ma ładne oczy-skłamała Mico
-Dzięki...-zaczął Ichii
-Nie słuchaj jej coś knuje-uciął Zoro.-Idziemy do sklepiku. Miłego obgadywania.
-Dzięki. Nawzajem-powiedziała Mico machając mu.
Nic nie słyszał bo szedł szybko, a gdy skończyła był już przy dźwiach.
-A my co będziemy robić ? Tak tu siedzieć ?-zapytała Kera
-Ile masz jeszcze lekcji ?-zapytała Mico patrząc na zegarek
-Jeszcze dwie. A co to ma do rzeczy ?
-Ja jedną...nie nic,a e mówisz, że ,,nie tańczysz". Mogliby cię nauczyć.
-To znaczy kto ?-zapytała Kera mrużąc oczy
-Mój tato, Persefona, Zoro i być może moja siostra.
-A-ale ja nie umiem-zająkała się Kera.
-Czyli widzimy się u mnie ?-zapytała Mico z chytrym uśmieszkiem
-Chwila...
   Nie dokończyła bo zadzwonił dzwonek i Mico pobiegła na lekcję krzycząc: Mam godzinę wychowawczą. Rany boskie ! Kera uśmiechnęła się szeroko i pomaszerowała w kierunku swojej klasy.
   Gdy weszła do klasy usiadła obok Ichii'ego, który gawędził z Zorem  siedzącym za nimi.
-Ciekawy dzień-szepnęła do Ichii'ego zapisując temat lekcji w zeszycie.
-Nawet bardzo-odszepnął jej z uśmiechem.
                 
          **********************************************************************************

-Ichii męskie pąpki chłopie-powiedział Lee Cross do Ichii'ego robiącego damskie pąpki.
-Ale to trudniej-wysapał ichii.
Lee pokręcił głową i spojrzał na Zora który robił męskie pąpki.
-590...591...592...593...594...-liczył Zoro
-Fuj ! Śmierdzisz !-powiedziała pochylająca się nad nim Persefona
-598...599...600...-Zoro usiadł i zaczął wycierać spoconą twarz-To tak jak ty zawsze.
-Nagle do sali weszła Kera, która kulała.
-Hej Gifted ! Co się stało ?-spytał ją Lee
-Skręciłam kostkę jak wracałam ze szkoły-odparła Kera.- Ale będę tańczyć z wami. Pójdę się przebrać, nieważne jak to boli-Zoro spojrzał na Kerę krzywo.-będę sobie cichutko popłakiwać.
-Nie puszczę cię taką do tańca. Jeszcze drugą złamiesz-odparł z sarkazmem.- Siadaj koło Lya'i.
-Ale tam mogę tylko pisać smsy i poprawiać makijaż. Nogo wracaj szybko do zdrowia-powiedziała do nogi.
lee odszedł na bok zapisując coś w zeszycie. Kera poszła tam gdzie siedział Zoro, Ichii, Mico i paru innych.
-Szkoda, że ja na to nie wpadłam-powiedziała Lya uśmiechnięta.
Lya była piękną blądynką. Miała długie, do pasa włosy, proste i rozpuszczone. Do tego ładnie i równo ściętą grzywkę a na głowie czarną opaskę. Brązowe, momentami czarne oczy, podkreślone czarną kredką z góry i z dołu. Na powiekach miała pomarańczowy cień do oczu. A na rzęsach czarny tusz. Różową karnację skóry, a na policzkach różowe rumieńce. Ładne usta, a na nich różowy błyszczyk. Ubrana w strój sportowy, ale i tak widać jej kształty. Jest przepiękna, pomyślała musi podobać się chłopaką.
-Prawdę mówiąc to Mico to wymyśliła. Nie chciałam tańczyć, najpierw chcę popatrzeć-odparła Kera siadając obok.
-Ty jesteś Kera prawda ?-spytała Lya  mrużąc oczy i pochylając się do przodu-Najlepsza przyjaciółka Ichii'ego ?
-W sumie tak. A co ?-odparła uśmiechnięta Kera
-Nic tylko Mico mi mówiła...co mi powiesz o Ichii'm ? Ma dziewczynę ?-spojrzała na Ichii'ego
-Nie, nie ma...
-To dobrze-uśmiechnęła się szeroko i stała się naprawdę piękna.- Jest naprawdę słodki i sexy.
-Zależy dla kogo-Kera spojrzała na Ichii'ego i zaczęła się zastanawiać o czym ona mówi.
-Dla mnie, Persefona, Kery-zaczęła wyliczać...
-Dla Mico...-odparła złośliwie Kera
-Może i tak,-puściła tą złośliwość mimo uszu-ale one i tak z nim nie będą.
-Dlaczego ?-zaciekawiła się Kera
-Persefona boi się znowu zakochać, Kyra ma kogoś na oku. A Mico...-zawahała się-życzę szczęścia-odparła po chwili.
-Aha-powiedziała i spojrzała na tańczącego Zora i resztę grupy.
Ichii i Mico trochę gubią kroki śmiejąc się z tego, a Persefona z Zorem tańczyli jak prawdziwi zawodowcy.
-Łał-powiedziała Ker
-Tak Zoro ma głos na rapera, a muzyka i taniec to dla niego całe życie. podobnie jak Persefona. Mają talent-odpowiedziała jej Lya nie spuszczając wzroku z tańczących.
Kera nie mogła oderwać od nich wzroku. Dołączył się też Lee i było fascynujące widowisko. Ludzie powinni to zobaczyć.
Zoro zrobił przewrót w tył a Persefona gwiazdę w przód. lee natomiast Zrobił salto do przodu obracając się trzy razy.
Ludzie powinni to zobaczyć !
Gdy skończyli Kera wstała i zaczęła klaskać.
-Ludzie płaciliby za to, żeby was oglądać !-krzyknęła i zapomniała o swojej nodze.
Lee uśmiechnął się, że przypuszczenia o zmyślonej zwichniętej nodze go nie zawiodło. Powiedział:
-A myślisz, że tak nie jest ? Teraz chcemy zrobić show gdzie będziemy tańczyć. Przeprowadzimy też kasting i chętni będą mogli się zapisać.
-Gdybym ja umiała tak tańczyć...-powiedziała Kera zamyślona
-Kwestia nauki i talentu, prawda Zoro ?-spojrzał za Kerę gdzie stał Zoro
On uśmiechnął się tylko i poszedł do Ichii'ego, który rozmawiał już z Lya'ą. Lee poszedł porozmawiać przed telefon, który właśnie zadzwonił. Kera poszła do Zora i rozmawiającej z nim Persefony.
-Zoro i Persefono byliście świetni !-powiedziała do nich
-Nauczyć cię tak tańczyć ?-zapytał Zoro otwierając butelkę wody.
-Ja nie potrafię...w sumie nic nie potrafię oprócz rysowani-odparła smutno.
-Nie ocenij się tak surowo-wziął łyk wody.
-Ale to prawda ! W przedszkolu pogubiłam wszystkie kroki-powiedziała z wyrzutem.
-To było w przedszkolu-powiedział wpatrując się w butelkę trzymającą w jednej ręce a w drugiej korek.
-Tak, ale kiedyś na dyskotece podczas szybkiej piosenki tańczyłam wolno, a podczas wolnej szybko.
-Nie na odwród ?-popatrzył się w jej stronę
-Nie...
-Zdarza się. Ja jak kiedyś publicznie miałem zaśpiewać Lady Gagę Poker face to śpiewałem Telephone. Sama widzisz zdarza się nawet mnie.
-Kłamiesz !
-Nie. Persefona tekstu kiedyś na scenie zapomniała i się na scenie popłakała.
-Słyszałam, że ona śpiewa i tańczy ?-spytała podejrzanie
-Tak bo kocha to co robi i się nie poddała.
-Ja kocham rysować-odparła Kera uśmiechnięta.
-Musisz mi kiedyś pokazać-uśmiechnął się.
-A ty zaśpiewać.
-Nie...-zawahał się
-To ja ci nie pokażę.
-Och ty szantażystko.-uśmiechnął się szeroko
-To coś nas łączy.
Zoro roześmiał się głośno i spojrzał na Ichii'ego, który rozmawiał z Lya'ą. Gdy go spostrzegli obydwoje mu pomachali a Lya się roześmiała i znowu odwróciła do Ichii'ego.
-Co mi powiesz na temat Lya'i ?-zapytała nagle Kera
-A co chcesz wiedzieć ?-odpowiedział Zoro pytaniem nie odwracając wzroku od przyjaciół
-No nie wiem...podoba jej się Ichii, a poza tym chcę o niej coś wiedzieć-odpowiedziała kera patrząc w ich stronę.
Zoro popatrzył się przez chwilę na Kerę jakby chciał coś sprawdzić. Kera po raz kolejny pomyślała, że jest piękny. Wreźcie odpowiedział:
-Lya to flirciara. jest bardzo pociągająca a chłopaki na nią lecą. Wielu zaciąga do łóżka, a potem ich zostawia.
-I myślisz, ze z Ichii'm będzie tak samo ?-zapytała Kera patrząc na uśmiechniętą Lya'ę
-Nie wiem..ale chyba nie...
-Ale...
Zoro złapał Kerę za rękę i odciągnął na bok.
-Posłuchaj...Lya nie jest taka jak ci się wydaje. Może przespała się z paroma ludźmi, ale ma swoje powody...-Zoro urwał i patrzył się na Kerę, która patrzyła się z przerażeniem-Teraz jest jakby inaczej Ichii mówił, że mu się podoba Lya też to Persefonie mówiła. Powiedziała też, że tym razem chce się postarać o dłuższy związek związek niż do tej pory.
-Ał zejdź mi z nogi i puść ją rękę-powiedziała ze złością i lekko zarumieniona jego bliskością.
-Oj przepraszam...-puścił ją
-Ej co się dzieje ? Widziałam jak Kyrrie i Mico gdzieś szli, a Kyrrie miał w ręku nóż.-powiedziała Persefona patrząc jak Zoro stoi przed Kerą jakby mieli się całować-Co wy robicie ?
-Nic tłumaczę jej coś-Zoro odszedł a Kera pocierała sobie nadgarstki.-Jesteś pewna ?
-Ja jestem. Zawsze jak coś się złego stanie to mnie strasznie łepetyna boli. Możliwe, że to oto chodzi.-powiedział Ichii, który przyszedł już z Lya'ą
Zoro patrzył na Ichii'ego i zauważył, że błyszczą mu oczy. Jakbym już gdzieś je widział,pomyślał.
Popatrzył na Lya'ę, która patrzyła się na Kerę, obydwie miały nic nie mówiący wzrok. Persefona patrzyła się na niego wzrokiem, który mówił: wymyśl coś, zawsze masz plan.
Nie mam żadnego,pomyślał.
-Na pewno masz jakiś, zawsze coś wymyślisz jeśli musisz-powiedział Ichii do Zora.
-Ale...ja nic nie mówiłem-odparł Zoro zastanawiając się nad tym czy nie czyta w myślach.
-Słyszeliśmy...-zawahał się-Prawda ?-zapytał wszystkich
Wszyscy pokręcili przecząco głowami. Lya i Kera uśmiechnęły się lekko, ledwo dostrzegalnie.
Lya pomyślała: jest jednym z nas, a oczy jej rozbłysły. Kera natomiast:nie zwariowałam, Ichii też wykazuje ponad naturalne zdolności.
Lecz tego Ichii nie usłyszał, nie ma tak rozwiniętych zdolności.
-Tato ! Sytuacja alarmowa !-wykrzyknął Zoro
-Co się stało ?-zapytał Lee, który szedł w ich stronę i jadł hamburgera
-Kyrrie i Mico kogoś wyczuli-odparł Zoro.
-Jesteś pewien ?-Lee przestał jeść hamburgera
Zoro przytaknął. Po chwili powiedział:
-Musimy chronić Ichii'ego i Kerę. Nie wiadomo kim są.
-Ale ja mogę sam się obronić !-odparł Zoro
-Ja też...chyba...-powiedziała Kera
-Nie wiadomo kto nas zaatakuje. Lya koło ichii'ego, a Persefona koło Kery...
Usłyszeli, że ktoś idzie.
-Idą dwie osoby i kogoś ciągną-odparł Ichii.
   Wszyscy się na niego popatrzyli, ale nic nie powiedzieli. Czekali, czekali aż coś się stanie.
   Nagle Ichii zamarł, stał jak sparaliżowany. Nic nie mówił tylko patrzył jakby zobaczył ducha.
   On wie, pomyślała Persefona wie co się tam dzieje, i nie podoba mi się to jak na to zareagował. Lya też zauważyła co się dzieje z Ichii'm i ścisnęła go za rękę patrząc się na niego. On nawet nie drgnął dal;ej wpatrywał się w drzwi pustym wzrokiem.
   Zoro dostrzegł kontem oka co się dzieje, ale nie zareagował. Stał tylko i czekał, aż wejdą. Lee wyciągnął nóż, który nagle się powiększył i stanął obok Zora. Zoro wyciągnął swój miecz i powiedział: Błogosławiony Miecz Mara. Po chwili dotknął dwoma palcami miecza i przejechał od rękojeści do ostrza wypowiadając: hastu.
Jego miecz zaczął płonąć.
Persefona też powiedziała to słowo, a Lya ciągle trzymała Ichii'ego za rękę. Najpierw jedną, teraz dwoma. Patrzyła się głęboko w jego oczy. Ichii wróć myślała raz za razem. Potrzebujemy cię. Mocniej ścisnęła jego rękę.
-Wycofajcie się w głąb-powiedział Zoro.
Wszyscy się ruszyli, a Ichii stał ciągle w tym samym miejscu razem z Lyą.
-Lya ty też !
-Nie zostawię go !-wykrzyknęła Lya mocniej łapiąc go za rękę
Zoro z lee stanęli po obydwu stronach Lya'i i Ichii'ego. po chwili zrobili dwa kroki do przodu i czekali aż coś się wydaży.
Ichii nagle upadł na ziemię i pociągnął Lya'ę za sobą.

       *********************************************************************************

   Jestem w tym samym domu co wszyscy. Widzę Mico i Kyrrie, którzy z kimś walczą. Skądś go znam.
Spojrzałem na Mico strasznie krwawi, a potem na Kyrrie on miał rozciętą lewą rękę.
Walczyli z jakimś demonem, który miał miał trzy metry, trzy tony i jakiś wielki topór w ręce.
Mico ledwo stała a atakowała z jakiś promieni, które wyglądały na promienie słońca. Kyrrie natomiast walczył z prądu i biegał dodokoła, aby demon w niego nie trafił tym swoim toporem. Podczas gdy Kyyrie i Mico są strasznie ranni Demonowi nic nie jest. Spojrzałem pod ścianę gdzie leżała Kyra, która strasznie krwawiła.
Jest nieprzytomna, ale czuję, że żyje. To dobrze. Jeśli zaraz nie trafi do szpitala to umrze.
Spojrzałem jeszcze raz na Mico która klęczała na jednej nodze i trzymała ręką ranę z której leciała krew.
Kyrrie stał z miną: i tak cię zabiję.
Po chwili potwór złapał Kyrrie'go za bluzkę, podniósł go do góry i powiedział:
-Już po tobie !
Kyrrie głośno się roześmiał i powiedział:
-Na pewno ? Aby na pewno ?-Kyrrie pokazał mu swoje zęby.
Popatrzył się na niego. Dotknął rękami jego klaty piersiowej, poraził go prądem. Musiało być wysokie napięcie ponieważ Demon poleciał w kierunku drzwi gdzie znajdowali się wszyscy. Kyrrie znowu się roześmiał.
Muszę wrócić !
Dalej jestem w tym samym miejscu.
Muszę, muszę.
Zaraz...chwila. Jak to kiedyś zrobiłem ? Jak to było ? Myśl ! Myślałem przez chwilę patrząc jak Demon zbliża się do drzwi za którymi są wszyscy pozostali.
Już wiem.
Clave !
Nagle znalazłem się wśród przyjaciół. Lya ciągle trzymała mnie za ręce klęcząc obok. Szybko popchnąłem ją pod ścianę pamiętając, że nie przyjaciel tu się zbliża.
Drzwi rozwaliły się z głośnym trzaskiem. W ostatniej chwili Zoro i Lee zrobili unik,a Demon poleciał w kierunku Kery i Persefony.
Zoro zaczął tam biec, ale wiedział, że nie zdąrzy.
Kera wyciągnęła przed siebie ręce i powiedziała cicho: hastu.
Demon zwolnił, ale nie zatrzymał się. Kera znowu, głośniej powiedziała, wręcz krzyknęła: hastu !
Demon zatrzymał się w powietrzu.
Persefona wykorzystała okazję i ogłuszyła Demona. Po czym szybko go związała.
Do pokoju wszedł Kyrrie niosąc Kyrę, a obok kulała Mico.
Kyrrie miał zdolności lekarskie i szybko uleczył Kyrę i Mico. Kyra nie odzyskała przytomności.
Nie dziwię się, straciła dużo krwi.
-I co z nim zrobimy ?-zapytałem jak Demon odzyskał przytomność
-Nic. Zginiecie wszyscy, zabijecie mnie, ale inni przybędą. Znaleźliście tych kogo szukaliście. Asasyna, Czarnego Anioła, paru Cesarskich. Wychowujecie w rodzinie wampirów. Nie wybaczą wam tego ! Zginiecie wszyscy. Ród główny jest na wymarciu, Cesarscy stracą potomków więc zostaniecie tylko wy.-Demon spojrzał na mnie-Spiesz się Asasynie !-potem spojrzał na Mico i tylko się uśmiechnął
-Ponawiam pytanie-odparłem po chwili.
-Może indiańska sztuczka ? Posadzimy go na mrowisku i zjedzą go mrówki ?-powiedział Zoro z uśmieszkiem
-Sam nie wiem...jak ściągniemy do niego mrówki ?-włączył się do rozmowy Kyrrie
-Włożymy mu do kieszeni lody-odparł Zoro ze swoim uśmieszkiem
-Ładny pomysł-odparłem uśmiechając się.
Lee popatrzył się na nas jakby miał z wariatami do czynienia. Po chwili zwrócił się do Demona:
-Jesteś wolny !-rozwiązał go
-Puszczacie mnie ?-zapytał podejrzanie
-Tak nic do ciebie nie mamy.
Demon uśmiechnął się i szedł w kierunku drzwi. Obok drzwi stała Kera to w jej kierunku zmierzał. Złapał ją i przyłożył jej nóż do szyi.
-Już po niej !-odparł z uśmiechem satysfakcji
Nagle ją puścił. Z rąk wypadł mu nóż i upadł na ziemię. Wszyscy spojrzeliśmy zdziwieni co się stało.
Za nim stała Mico.
W ręce miała nóż cały we krwi. podobnie jak jej ręka w, której go trzymała. Jej piękne jasno-niebieskie oczy zamieniły się w czarne niczym węgiel. Na jej twarzy malowała się rządna mordu jakiej jeszcze nigdy nie widziałem. Pierwszy raz widzę u kogoś taką chęć zabijania.
Mico zamknęła oczy a gdy je otworzyła znowu wyglądała normalnie.
Podeszła do Kery.
-W porządku ? -zapytała z troską w głosie.
-Tak dziękuję-odparła Kera ze strachem który było słychać w jej głosie.
-Skąd wiedziałaś o "hastu" ?-zapytała Mico swobodnie przeskakując z tematu na temat
-Zoro, pan Lee i Persefona to użyli. Strzelałam-słychać już było, że przestaje się jej bać.
-To oznacza "aktywacja". Język pradawny.-uśmiechnęła się do niej szeroko
-Dlatego się miecz palił.
-Ichii świetna robota. Musimy cię zbadać-pochwaliła mnie i uśmiechnęła się.
-Dzięki za pochwałę-odparłem zarumieniony.
-Idę spać ! Zmęczyłam się tańcząc z wami. Ichii mnie mylił-roześmiała się po czym wstała i zniknęła razem z Kyrrie.
-Oni są razem ?-zapytała Kera nic nie rozumiejąc
-Kto ? Kyrrie i Mico ? Nie !-odpowiedziała jej Persefona
-To dlaczego...
-Jak mało ci powiedzieli ?-urwała jej-Kyrrie jest w pewnym sensie jej ochroniażem. Musi być tam gdzie ona.
-Mam dość nowości na dzisiaj !-odparła Kera z urazą w głosie
-Święte słowa-przyznałem jej racje.
-Idę do domu spać. Nie wiem jak wy, ale ja wezmę przykład z Mico.
-Idę z tobą-powiedziałem ubierając kurtkę.-Do jutra !
     
         ****************************************************************************************

  Kera razem z Ichii'm dotarli do domu prawie o dziewiątej w nocy.
Mieszkali w tym samym domu tylko na innych piętrach.
Ichii myślał przed snem o tym co się wydarzyło i o Lya'i.
Kera podobnie.
Nie myślała o nikim specjalnym, tylko o wszystkich naraz.
Najbardziej zastanawiała ją Persefona.  Jej smutny wzrok gdy spojrzała na Kyrrie'go. Jakby chowała w tym całą swoją winę i nie mogła go za wszystko przeprosić. I jakby to była jej wina.
   Obydwoje zasnęli przed jedenastą.
Mico nie spała najdłużej. Myślała o tym co usłyszała: "Cesarscy stracą potomków"..."Wszyscy zginiecie".
Popatrzyła na Kyrrie'go śpiącego na drugim łóżku. Leżał w samych bokserkach.
Widziała jego mięśnie. Był bardzo umięśniony. O jedną trzecią bardziej niż Zoro.
   Potrafię być sobą w tym fałszywym świecie i pokazać, że nic o mnie nie wiecie, pomyślała Mico.
Muszę coś zrobić, żebyście przeżyli. Szczególnie ty Kyrrie. Zrobiłeś dla mnie tak wiele, pomyślała.
   Koło północy zasnęła. Przed snem wymyśliła plan jaki wcieli w życie.

3 komentarze:

  1. Miłość Kery do Zora ? Nie żeby coś, ale to od razu było skazane na porażkę. kera zbyt miła, a Zoro na luzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ichii ti amo! Tu sei il ragazzo perfetto per quello che potrebbe venire fuori!

    OdpowiedzUsuń
  3. "Nic nie jest takie jak się wydaje..."
    *O* jak stworzę kiedyś jakiś baner z Wybranymi to ten cytat będzie moim motywem.

    OdpowiedzUsuń