wtorek, 29 maja 2012

Księga 2

    
   Mico obudziła się rano o szóstej trzydzieści. Kyrrie jeszcze spał. 
Cicho wstała i podeszła do okna. Znowu śnieg pada. Pada już pewien czas. Od wczoraj jest pewnie po kolana.
Jest dwudziesty ósmy stycznia. Dziś mam szesnaście lat. 
Popatrzyła się na śpiącego Kyrrie. Skoczyła mu na łóżko.
-Wstawaj śpiochu ! Dziś są moje urodziny. Pełne ręce roboty !-Wykrzyczała Mico pochylając się nad Kyrrie
Kyrrie naciągnął sobie poduszkę na twarz udając, że nie słyszy.
-Wstawaj !-zaczęła ściągać z niego kołdrę
-Spadaj !-Kyrrie rzucił w nią poduszką
-Kyrrie, obiecałeś !-powiedziała z urazą w głosie
-Mażę o jednej rzeczy. O śnie ! 
-Do szkoły brudasy ! Wstawać !-krzyczał Zoro na korytarzu
-Teraz już nie masz wyboru musisz wstać-Mico powiedziała nachylając się nad Kyrrie
-Nienawidzisz mnie, prawda ?-spytał Kyrrie przymrużonymi oczami
-Nikogo bardziej-odparła Mico z uśmiechem.
-Jak cię zaraz...
-Też cię kocham-ucięła mu.
Kyrie zwalił Mico na podłogę. Sam wstał i poszedł do łazienki.
   Mico wstała i zaczęła się ubierać. Włożyła na siebie żółto-szarą bluzkę z szarym kapturem i na to szary dres z napisem "Don't Photo". Do tego czarne jeansy i buty z "adidasa". Były szare tak jak Kyrrie'go.
   Włosy miała brązowe momentami czarne. Wyprostowane i do tego postrzępioną grzywkę. 
Niebiesko-jasne oczy. Piękny był ich kolor. Różowe usta, a na nich różowy błyszczyk. Błyszczyk to jedyny kosmetyk jaki używała.            Karnację skóry miała bladą, a na policzkach miała rumieńce. 
Była ładną, wręcz piękną dziewczyną.
   Z łazienki wyszedł Kyrrie. Kyrrie był ładny. Ładniejszy od Ichii'ego, ale nie od Zora. Kyrrie miał rozczepane włosy.  Skura taka sama jak u Mico. Czarne jak smoła, albo jak węgiel oczy i ten ich nic nie mówiący wzrok. Strasznie denerwował Mico. Nigdy nic z nich nie mogła odczytać. 
   Miał na sobie szarą bluzę a pod nią czarny T-shirt. Na bluzie napis "jestem wielki". Na nogach miał czarne jeansy i buty takie jak u Mico. Klasyczny wampir, pomyślała Mico.
-A ty co ? Znowu ode mnie zgapiasz ?-zapytał podejrzanie Kyrrie
-Prawdę mówiąc to tylko buty. A resztę sama wymyśliłam-odparła Mico
-Świetnie ! Tyle razy zgapiałaś, że już znasz mój styl.-powiedział Kyrrie otwierając jej drzwi
-To ma być styl ? Zakładasz to co złapiesz do ręki-Mico zarzuciła na plecy plecak.
-A ty wszystko zgapiasz.
-Przypominasz mi tego gostka z obrazu co widniał w starym domu.-Mico schodziła po schodach obok Kyrrie
-Który obraz ?-zastanawiał się Kyrrie
-W tamtym domu we Wrocławiu.
-I tak nie wiem...
-Wymienić cię na Lya'ę ?-spojrzała na niego
-Szantaż ?-Kyrrie dalej się na nią nie patrzył-Nie no dobra. Ale dalej nie wiem.
Mico mu nie odpowiedziała przed drzwiami domu się zatrzymała otworzyła drzwi. 
-Tato wychodzę !-krzyknęła
       
                *****************************************************************************

   -Puk, puk-powiedział Ichii wchodząc do Kery domu.
Przeszedł przez korytarz i wszedł do kuchni gdzie stała Kery matka.
-Dobry pani Aniu. Jest Kera ?-zapytał Ichii uprzejmie
-O dzień dobry Ichii. Nie usłyszałam, że wszedłeś-uśmiechnęła się Ania-Kera !-zawołała
-Już !-odkrzyknęła Kera i zaraz pojawiła się w kuchni z plecakiem-Idziemy ?
Ichii przytaknął i puścił Kerę przodem. Popatrzył się na Annę-matkę Kery- i zobaczył, że szykuje farsz na pierogi. Będę musiał wpaść na obiad-pomyślał.
-Dowidzenia, miłego dnia ! -krzyknął Ichii wychodząc.
Odpowiedzi już nie usłyszał bo zbiegał po schodach. 
   Dość stare schody, budynek pewnie z czasów wojennych. Były tu cztery piętra. Kera mieszkała na trzecim. Ichii mieszkał na ostatnim, a na drugim Ewa z mężem Markiem i synem Mateuszem. Z Mateuszem zadawali się na co dzień, a jego matka Ewa była krawcową. Kera często robiła u niej za manekin. Ciekawe czy Mateusz poszedł już do szkoły, pomyślał. Spojrzał na ciemno-brązowy kolor drzwi. 
Uśmiechnął się i zbiegł po schodach.
Na samym dole mieszkała starsza pani. Na wszystkich krzyczała. Ona musi mieć podsłuchy,pomyślał. Spadnie piórko wyskakuje komunikat "przekroczono jeden decybel". 
Ichii uśmiechnął się i wyszedł z domu zakładając czapkę na głowę. Włosy grzywki były dalej widoczne.
Jest dużo śniegu. Pada od wczoraj, pomyślał.
-Dawno nie robiłem bałwana. Od jakiś szesnastu lat-uśmiechnął się Ichii do Lya'i i Kery
-Czyli miałeś roczek ?-Kera uśmiechnęła się-W tamtym roku na dachu garażu robiliśmy bałwana-roześmiały się.
Ichii wzruszył ramionami i poszli w kierunku szkoły. Po drodze spodkali Mateusza.
  Mateusz miał rozczepane, niebieskie włosy. Jasny był ich kolor. Oczy miał takie jak Ichii. Podczas gdy oczy Ichii'ego były kocie i do tego żółte z odrobinkami zielonego i całe świeciły to Mateusza były były zielone i mało w nich było żółtego, ale też były kocie.
   Wokół jednogo -lewego oka miał coś w rodzaju tatuażu w końcach oka miał coś jakby malutki krzyż.  Malutki, ale był. 
Miał widoczne kości policzkowe. Lekkie rumieńce na policzkach, pewnie od zimna. 
Wszystko tworzyło ładny widok. 
Jak zwykle cały ubrany na czarno.
-Hej, szukasz kogoś ?-zapytał go Ichii idąc w jego kierunku
-Czekam na was-odpowiedział Mateusz a wiatr zawiał mu włosy na twarz.
-To choć z nami-Ichii uśmiechnął się do niego.
  
          *****************************************************************************************

   Jest trzecia lekcja, a ja przemierzam korytarz. Zostało około dwadzieścia minut do dzwonka, ale wyszłam z przekrętem, że idę do WC.
Rozmyślam o tym co się wyda żyło. Od wcześniej szych lat miałam zdolności powietrza. A może to magia ? 
Zatrzymałam się koło kosza na śmieci. 
Nad koszem podniosłam rękę otwartą dłonią w kierunku śmieci. Cicho, cichuteńko wypowiedziałam: hastu i zaczęłam wolno podnosić rękę do góry. Od mojej dłoni wytworzyło się powietrze, ale jakoś dziwnie. Wszystko co było na dnie zaczęło lecieć do góry w kierunku mojej dłoni. 
Nagle usłyszałam, że ktoś śpiewa. Zamknęłam dłoń i wszystko opadło. 
Rozpoznałam Persefonę. Poszłam za jej głosem. Doszłam do klasy muzycznej gdzie Persefona śpiewała.

       Życie nie jest takie jak sobie wyobrażamy . 
    Jest cholernie pokręcone. 
   Czasami już nie mamy siły ale są przy nas osoby dzięki którym się nie poddajemy.
   Dodają nam skrzydeł i pozwalają przeżyć najgorsze.. 
   Nie ważne jak jest źle, trzeba wierzyć że się uda.
  Tak bardzo cię przepraszam...
  Ale nie wiem jak to wyrazić...

   Weszłam do środka i zaczęłam klaskać. Pomyślałam, że znalazłam kolejny powód, aby jej czegoś zazdrościć.
-Ja bym mu to zaśpiewała-powiedziałam do niej nie przestając klaskać.
Persefona popatrzyła się na mnie zdziwiona. 
Nawet jak się na mnie patrzy z otwartymi ustami jest naprawdę piękna.
Miała czerwone-długie kręcone włosy. Ciekawy był ich kolor. Raz ciemno-czerwone, innym razem prawie czarne. Miała trójkątną twarz i widoczne kości policzkowe. Piękne, brązowe duże oczy. Na oczach miała jedynie kredkę do oczu i tusz do rzęs. Lekko różowe policzki. Miała jasną karnację skóry.  Łukowo wygięte brwi. 
Miała dobrze rozwinięte piersi i kształtne biodra. Była szczupła, miała długie zgrabne nogi. 
Miała idealne kształty. 
Dopiero gdy podeszłam bliżej zobaczyłam, że ma w nosie kolczyka.
-A więc tu prze siadujesz, żeby nie iść na lekcje ?-zapytałam uśmiechając się
-Wiesz Lya chciała mieć swoje wielkie wejście. A tak serio to wychaczyłam tą klasę na przerwie i nie mogłam się powstrzymać !-roześmiała się 
-A propos tej piosenki...-zawahałam się, ale uśmiech Persefony dodał mi odwagi-dotyczy Kyrrie'go ?
Persefona zawahała się na dźwięk jego imienia. 
Znowu widzę ten jej wyraz twarzy, pomyślałam. Jakby obawiała się czegoś co zrobiła i nie może go zato przeprosić.
-Tak...cała piosenka-w jej oczach widać było łzy-Czy tak to widać ?-próbowała się uśmiechnąć, ale płacz uwiązł jej w gardle
-Nie tak sobie pomyślałam-skłamałam-Bo przecież o Zoru byś tego nie napisała-Kera roześmiała się 
-Tak Zoro to nie jest materiał na piosenkę-roześmiała się a jej śmiech był prawdziwy a po chwili spoważniała- Nie zakochuj się w nim.
-Oj nie bajeruj !-ucięła mi-Nawet mi się podobał. A Lya chciała się z nim przespać. 
-A on ?-zapytałam z obawą
-Jeśli o to ci chodzi to się z nią nie przespał. Ona zła przespała się z jego kolegą. A Zoro nic jej nie zrobił-uśmiechnęła się pod nosem-taka już jego natura.
-On w ogóle wiedział o tym ?-zapytałam po chwili
-Tak. Powiedziała mu to-szerzej się uśmiechnęła-A raczej wykrzyczała mu to w twarz.
-A on nic ?
-Powiedział tylko "i co mam skakać z radości" ?-roześmiała się
-Ty coś ukrywasz-odparłam z namysłem
Roześmiała się jeszcze głośniej. Po chwili powiedziała:
-Tak, ale nie wolno mi o tym opowiedzieć.
-W każdym razie ja na jego miejscu bym ją zabiła-powiedziałam nie zwracając na nią uwagi.
-No, no masz racje-mówiła przez śmiech.-I tu się różnicie.
Wywróciłam oczami. Niech sobie mówi co chce.
-Daj sobie z nim spokój-położyła mi rękę na ramieniu.-Dobrze ci radzę.
Westchnęłam i poszłam razem z Persefoną do drzwi. 
Byłam zła na to, że wszyscy wybijają mi z głowy miłość do Zora. Sama w głębi wiedziałam, że tak naprawdę nic wielkiego w tej miłości nie było. Podobał mi się, ale za wiele o nim nie wiedziałam. I chyba nie chciałam wiedzieć. 
Jak to się nazywa ? Zauroczenie ?
Persefona zobaczyła jak myślę o Zoru i uśmiechnęła się do mnie.
-O czym tak myślisz ?-zapytała z ciekawością
Machnęłam tylko ręką w jej stronę. Nie chciałam, aby znowu zaczęła się śmiać z tego iż chciałam być z Zorem.
-Zastanawiałaś się kiedyś nad tym kim jesteś ?-zapytała po chwili 
-Że co proszę ?-ciągle byłam zbyt rozmyślona, aby usłyszeć o czym mówi
-To co słyszysz. Używasz powietrza i masz charakter Nordmańczyka, ale wygląd Cesarskich.-Persefona najwyraźniej nie zauważyła, że ciągle jestem zamyślona
Zamyśliłam się. tak Persefona miała rację. Z natury byłam miła, przyjazna czy nawet pomocna. Ale nigdy nie słyszałam o aniołach takich jak ja.
I znowu ! Przypomniał mi się Zoro.
Cholera jasna !
-Tak wczoraj w nocy o tym myślałam.-na wspomnienie wczorajszych chwil i Demona przeszły mi ciarki po plecach
-Najprawdopodobniej jesteś  wpół aniołem, wpół wampirem-Persefona stanęła i zamyśliła się-Trzeba zapytać o to Mico albo Kyrrie'go-powiedziała po chwili.
-Nie, nie mogę być wampirem-wzdrygnęłam się gdy przypomniała mi się wczoraj Mico po zabiciu Demona.-Widać u mnie kły ?-zapytałam innym argumentem
-A widziałaś je u mnie, Kyrrie albo Mico ?-zapytała Persefona pokazując śnieżno-białe zęby.
Miała rację nie miała kłów.
-Potrafimy je ukryć-dodała po chwili
Zauważyłam, że nie mam szans z nią wygrać. Po chwili nasunęło mi się pytanie:
-Kto to są Cesarscy i Nordmańczycy ?
-Cesarscy to my wampiry. Jest parę ras, ale głównie wywodzą się od Cesarskich. Nie chce mi się mówić o tych pobocznych. Nordmańczycy to Czarne Anioły, Czarni Łowcy i tak dalej. Nordmańczycy to Zoro i Lee.
-nord to oznacza północ, a Mar to wódz, który dawno, dawno temu założył tam osady. Mar Cross. Dosłowne znaczenie Nordmaru to Północ Mara. lepiej ci Zoro albo lee by powiedzieli. Natomiast Cesarscy to są wampiry. W tym rodzie jest Cesaż wszystkich wampirów. Główny ród Cesarskich to Aname. Kaan Aname i Silven Akkai Aname to Cesażowie. Wampiry zajęły większą część kontynentu. Niestety Silven zaginęła-Persefona przystanęła obróciła się w kierunku okna i się ukłoniła.-A Ichii nie wiem do kogo należy. Nikt tego z nas nie wie.
-Opowiedz mi coś o nich-powiedziałam z ciekawością, gdyż zdawało mi się, że Persefona wie wszystko.
Persefona westchnęła, ale podobało jej się to, ze może podzielić się ze mną swoją wiedzą rodu  którego jest dumna.
-Kaan Aname to prawowity władca wszystkich wampirów. Każdy kto mu się sprzeciwi na ogół ginie-uśmiechnęła się pod nosem jakby ją to bawiło. Nie miałam wątpliwości-wampir-A Silven Akkai to Czarny Anioł, złamała prawo tylko po to, aby być z Kaanem.-ciągnęła Persefona- W sumie czegoś nie rozumiem. Poco oni się ze sobą wiązali ? Mogła żyć w dostatku bo jej rodzice to wspaniali ludzie. Była piękna i bogata. A także wspaniałą wojowniczką.
-Może się kochali ?-podsunęłam zamyślona jak to mogło wyglądać.
-Nie bądź śmieszna-powiedziała Persefona po chwili.-Wampiry nie zakochują się w kimś obcym. W szczególności nie w aniołach.
-Może są wyjątki.
-Nie.
-Teraz składa mi się to w całość-odparłam po chwili.- Jak to możliwe, że Zoro jest aniołem, a Mico jest wampirem ? 
-Hymmmm-zamyśliła się-Tego właśnie nie wiemy-odparła i wzruszyła ramionami.
Próbowałam sobie to wszystko poukładać w logiczną całość. Ale zastanawia mnie Mico i Zoro.
-Boże zatrzymałam się pod klasą i uśmiechnęłam się-Idę na lekcje zanim mózg zgubię-A potem wymyślę do ciebie tysiąc jeden pytań.
-Dobrze-roześmiała się i poszła ze mną.
Podczas gdy nauczycielka od polskiego przectawiała ją całej klasie ja wysłałam smsa do Zora, aby napisał mi jak nazywają się wszystkie wampiry.
Spojrzałam na telefon i wyświetliło mi się "Moroje, Dampiry i Strzygi. O resztę zapytaj Kyrrie'go" "Dzięki"-odpisałam. Napisałam do Kyrrie, aby powiedział mi coś na ich temat.
Gdy dostałam smsa zabrałam się do pisania listu i po dziesięciu minutach miałam już wszystko gotowe.
Dzięki Kyrrie jesteś wielki, pomyślałam.
"Dzięki" odpisałam mu. On przysłał tylko minkę.

   **************************************************************************************

   -Co we mnie jest takiego złego ?-zapytał mnie Ichii na długiej przerwie
-Ichii za pół godziny mam geografię nie starczy mi czasu-spojrzałem w stronę przyjaciela i uśmiechnąłem się. 
-Wiesz co Zoro ? Bym ci powiedział parę słów-odparł Ichii siadając obok mnie.-Zastanawia mnie jedna rzecz.
-Jaka ?-zapytałem kończąc jeść "Grześka"
-Kim ja jestem ?-odwróciłem głowę w jego kierunku-Sam mówiłeś, że Kera jest najprawdopodobniej jedną z Aniołów, a ja ?
Zamyśliłem się. też mi pytanie. Innego nie miał ? 
W sumie też bym się nad tym zastanawiał. 
-Nie wiem-odparłem po chwili.-Mam pomysł chodźmy do gminy to sprawdzić-roześmiałem się.
Ichii też uśmiechnął się. Ale nie był skłonny do żartowania. 
Nie dziś.
-Ale ja tak poważnie.-odparł po namyśle-Też chcę wiedzieć.
-A ty myślisz, że co ja jestem ? Wróżka ?-Znudził mnie tymi jego pytaniami-Gdybym wiedział to bym powiedział.
Westchnął wyraźnie rozczarowany.
Smutno mi się zrobiło. A to bardzo dziwne.
-I przez ciebie jestem smutny-powiedziałem z urazą w głosie.
Ichii uśmiechnął się szeroko i popatrzył na mnie. 
W tedy mnie olśniło, a z wrażenia aż wstałem.
-A może ciebie w ogóle nie ma !-krzyknąłem, że pewnie wszyscy pomyśleli, że mają nienormalnego w szkole
-Że co ?-Ichii spojrzał na tych wszystkich co się na nas patrzą
-No przecież mówię, nie ?-musiałem się powstrzymać, aby nie pokazały się skrzydła i abym nie odleciał-Możliwe, że jesteś Asasynem. Ich teoretycznie nie ma.
-Jak to "nie ma" ?
Wzruszyłem ramionami.
-Tak po prostu. Niby żyją, ale ich nie ma. Nikt nie wie gdzie są. Zamieszkują tereny Vergonta i nikt nie wie gdzie. Ale widziałem paru kiedyś w Nordmarze.
Ichii podniósł rękę w górę jakby chciał zadać pytanie. Skinąłem głową.
-A co to Vergonta ?-zapytał marszcząc brwi.
-Po naszemu-pustynia. -odparłem uśmiechnięty, zadowolony że coś wiem
-A Asasyni co to ?-zapytał ponownie z nadzieją
-Głupszych pytań nie znasz ?-zdziwiłem się, ze nie wie. 
Ciągle zapominam, że Ichii i Kera są osobami spoza moich kręgów i nic nie wiedzą. Kera pewnie już coś wie. Ktoś jej może naopowiadał. Pewnie ta Persefona, czy ona musi wszystko powiedzieć ? Ile ona wie ? Muszę spytać.
-Asasyni to nie jeden ród tylko wszyscy. A w sumie tam na ogół są ludzie uodpornieni na ogień i z wyglądu bardzo przypominają ciebie. Tylko zdaje mi się, że ciebie już gdzieś widziałem.
Ichii się rozpromienił. Widać, ze te informacje go ożywiły. 
-To tylko przypuszczenia. Ale nie wiesz jak to można szybko sprawdzić ?-zapytał wstając
-Mam świetny pomysł. Ja cię podpalę a ty jak nie spłoniesz oznaczać to będzie, że jesteś jednym z Asasynów.
-Ha ha-odparł Ichii.-Mam wrażenie, że Demon żyje.
Ichii zamyślił się a ja miałem to gdzieś. Gdyby żył wiedzielibyśmy to. Poza tym wszyscy ZAWSZE giną od Mico. Nie ma wyjątków ot tak bo im się tak podoba.
   
   

   Jak szło to twierdzenie Pitagorasa ? Zastanawiałem się stojąc przy tablicy. Że też się nie nauczyłem. 
-Zapewnię cię, że nigdzie nie poszło-usłyszałem w głowie głos Ichii'ego.
Minęło już pół miesiąca od momentu gdy pierwszy raz widziałem ichii'ego. I pół miesiąca od momentu gdy poznaliśmy Kerę i Mico. 
Ichii dobrze przeczuł, że Demon żyje. Wrócił do Myrtany skąd wyruszył. Jeszcze nie wiemy kto go wysłał, ale się dowiemy.
-No ja na pewno się o tym dowiem-usłyszałem znowu głos Ichii'ego. 
Jego zdolności ładnie się rozwijają przez co można dostać nerwicy. Już we własnych myślach nie czuję się swobodnie.
Odwróciłem się do tyłu. 
Kerrie leżał na ławce oparty na dłoniach i zwróconą głową w moim kierunku. Uśmiechnął się gdy spojrzałem na niego. Obok(jakżeby inaczej) siedziała Mico. Na coś zła. Dowiem się potem.
Przed nimi siedziała Persefona. Plecami oparta o ścianę a nogi miała położone na krzesłach. To dopiero szacunek dla przedmiotów. Uśmiechnęła się żeby dodać mi odwagi przed tablicą. Od powiedziałem jej tym samym.
Pod oknem siedział Ichii z miną wszech wiedzącego. 
Dostaniesz zaraz plaskacza i przestaniesz się tak uśmiechać, pomyślałem tak wiedząc, że to usłyszy. Roześmiał się cicho jedynie. 
Przed nim siedziała Kera i Lya. Nierozłączna dwójka. Nie dość, że ubrane tak samo to jeszcze tak samo siedzą. Miały na sobie białe podkoszulki a na tym miętową bejsbolówkę. Na nogach jasnego koloru rurki podziurawione. I buty na małym obcasie. Uśmiechnąłem się wiedząc, ze Kera wybiła sobie z głowy miłość do mnie.
Nie byłbyś łaskawy mi pomóc ? zapytałem Ichii'ego w myślach.
Nie usłyszałem odpowiedź.
-Mogę wyjść ?-zapytałem nauczycielkę a wszyscy w klasie się roześmiali
-Daniel jak ty chcesz teraz wyjść ? Stoisz przy tablicy !-nauczycielka była wyraźnie poirytowana tym pytaniem
Lee wyjechał do Nordmaru na posiedzenie rady-trój-państowej więc dla większego bezpieczeństwa przybraliśmy imienia. Tak więc ja mam na imię Daniel, Kyrrie ma Damian, Mico wzięła imię Ala, Persefona-Aneta, Ichii-Krystian, Lya-Lena a Kera Klaudia. Tak więc często nie zwracamy na siebie większej uwagi mówiąc do siebie po imieniu. 
Dlaczego "większej" ? Ponieważ patrząc się na Mico, Persefonę czy Lyę albo nawet Kerę można się zastanawiać czy one serio z "naszego" świata są. Mico stała się przepiękną osobą. Każdy chciał z nią być. A ona dziwne, że akurat z nikim nie chce.
-To mogę czy nie ?-zapytałem nauczycielkę
-Nie, rozwiązuj-odparła siadając.
Spojżałem na Kyrrie'go. Szkoda, że to nie on włada umysłem on by powiedział. 
Ale nie powie, usłyszałem głos Ichii'ego. 
Po chwili do klasy weszła sekretarka. 
-Daniel można cię prosić ?-zwróciła się do mnie grzecznie
-W sumie nie wiem. Muszę rozwiązać przykład-odparłem kłamiąc, że niby nie chcę.
-Jeśli to coś ważnego to może iść-odparła nauczycielka.
-Położyłem kredę do tablicy i poszedłem. 
Dobrze wiedziałem kto mnie woła. A ta sekretarka to nie sekretarka. To Ulgoria Damian Akamone. Pupilek Cesaża, że się tak wyrażę. 
Skrzywiłem się na myśl o spotkaniu z nim.
Nie żebym go nienawidził. Po prostu go nie lubię.
Usłyszałem w głowie a kwadrat plus b kwadrat równa się c kwadrat. Znak, że Ichii się przysłuchuje. Jedynie Ichii i Kyrrie wiedzieli o wszystkim. Trudno jest mu ukryć wszystko przed Mico, ale nie miał wyboru. W każdym razie świetnie mu idzie. Ale domyślam się, że domyśla wszystkiego. Ta jej mina "przecież może mi o wszystkim powiedzieć" mówiła, ze tak. 
Jestem pewny, że Pan Ceaż wie o wizytach Ulgorii i środki ostrożności muszą być. 
-Nieuku-usłyszałem głos Ulgori. Dochodził z daleka bo zmieniał się w samego siebie.
-Zamknij mordę-powiedziałem gotowy na wszystko.-Czego chcesz ?
-Nic chcę was ostrzec-odparł swoim normalnym tonem.
-A dlaczego miałbym ci wieżyć ? Już raz nas zdradziłeś !-odparłem pełny złości
-Musiałem. -odparł z miną smutnej osoby. 
Jeszcze trochę a mu uwiężę-usłyszałem głos Ichii'ego.
-Akurat-powiedziałem.
-Wkrótce sam się o tym przekonasz.-sięgnął do kieszeni a ja ustawiłem się do ataku.
-Stój-powiedziałem-Ręce do góry i stój tak ja cię najpierw przeszukam.
Ulgoria najwyraźniej się zdziwił bo zawahał się. Ale dał za wygraną i podniósł ręce do góry. Podszedłem bliżej, aby móc sprawdzić co też on kryje. 
Ku mojemu zdziwieniu nic nie miał oprócz jakiegoś listu. Podałem mu go, bo wiedziałem na czym polegają zdolności Ulgorii.
-Po co mi go oddajesz ? On jest do ciebie-spojrzałem na list na którym było napisane "Zoro Cross".
-Co ty knujesz ?-zapytałem przyglądając mu się. 
-W zupełności nic. A tak w ogólę ojciec wrócił ?
-Może-odparłem ciągle stojąc w obronie.
-Czyli nie ? Za niedługo nie będzie tu twojej siostry.
Przegiął. Chciał atakować Mico ? Chyba go coś obciera...
Nie wytrzymałem i żuciłem się na niego. Jedną ręką zdołałem mu wykręcić rękę a drugą przyłożyłem mu do gardła i mocno ścisnąłem. 
Wyswobodził się jak wąż. Którym był. 
Przyłożył mi rękę do gardła i sam ścisnął. 
Wykorzystałem to, że jestem od niego silniejszy. Złapałem go jedną ręką za nadgarstek i mocno ścisnąłem drugą rękę złożyłem w pięść i z całej siły udeżyłem go w twarz.
Puścił i zatoczył się do tyłu.
Nie mogłem go zabić więc musiałem się pilnować. 
W tedy coś szybkiego wywróciło go za nogi do tyły. Udeżył głową i już nie wstał. 
Wiedziałem kto to. Młodszy brat Kyrrie'go Kylie. 
Złapałem Damiana za nogi i związałem mu je. Zauważyłem, że wraca mu świadomość więc rzuciłem nim o ścianę, ale nic to nie dało. 
Byłem za słaby nawet po to, aby stać.
Kylie podbiegł pod niego i złapał go za nogi. Z całej siły walnął nim o ścianę i w tedy stracił orientację. 
-Żyjesz ?-zapytał mnie mały
-Jakoś-odparłem potrząsając głową, żeby nie dokuczał mi ból głowy. 
-Powołano radę trój-państwową po to, aby zabrać Mico do jej prawdziwego ojca. Nic nie możecie zrobić-powiedział Ulgoria rozpływając się w powietrzu.
Kylie choć był szybki próbował go złapać lecz nie zdążył. Ulgoria rozpłyną się w powietrzu jak mgła. 
Ale o co mu chodziło z "prawdziwym ojcem Mico" ?
Muszę się dowiedzieć.
-Idę się upić.Może łeb mnie nie będzie boleć-powiedziałem do Kylie'go wstając.
-It's so frustrating !-powiedziała Lya podając mi rękę.
A ona skąd tu ?
-Kolejny twój cytat ? Z pamiętnika jak się domyślam ?-zapytał Kylie swoim melodyjnym głosem
-11 stycznia u mnie w pamiętniku jest It's my sick obsession, I hate the waiting ! I love the tension, It's so frustrating !
Kylie skrzywił się na temat jej pamiętnika. 
Roześmiałem się widząc jej minę.



3 komentarze:

  1. Ciekawe jest gdy Zoro jest jako narrator.

    OdpowiedzUsuń
  2. "La vita non è come ci immaginiamo.
         Questo è fottutamente malvagio.
        A volte, non abbiamo più la forza, ma la persona accanto a noi in modo che non si arrendono.
        Aggiungere le ali e ci permettono di sopravvivere al peggio ..
        Non importa quanto male, credi che ci riusciremo.
       Quindi mi scuso ...
       Ma io non so come esprimere ... "

    Amo queste parole da Persefone! Sono così informativo. Un libro bellissimo!

    OdpowiedzUsuń
  3. I love Persefona.
    Uwielbiam ją !

    OdpowiedzUsuń